Powodzie glacjalne a mechanizm funkcjonowania wszechświata





Tak jak to już wielokrotnie podkreślałem zasady prowadzące do powstania różnorodnych zjawisk geofizycznych opierają się na jednym i tym samym mechanizmie. Interesujące jest przy tym to, że mimo tych samych przyczyn efekty mogą być całkowicie inne w zależności w jakim środowisku ten mechanizm się ujawni.
Na pierwszy rzut oka, trzęsienia ziemi czy tez powodzie glacjalne nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego. W ramach mojej teorii okazuje się jednak że te zjawiska są w gruncie rzeczy tym samym. Co więcej również prawie wszystkie zjawiska geofizyczne są przejawem tego mechanizmu i to co powoduje zjawisko powodzi glacjalnych w lodowcu, w środowisku litosfery prowadzi do trzęsień ziemi i wybuchów wulkanów, w hydrosferze do zjawiska tsunami i monstrualnych fal, a w atmosferze do zjawiska huraganów czy też trąb powietrznych.

Zatrzymajmy się na krotko przy zjawisku powodzi glacjalnych.


Te mianowicie są doskonałym przykładem pokazującym w sposób niepodważalny że źródłem ich powstania jest zjawisko zaćmień słonecznych. Tutaj w tej liście znajdziecie Państwo informacje o największych powodziach glacjalnych w historii Islandii

I zawsze, w każdym przypadku takiej powodzi, znajdziemy zaćmienie słoneczne które objęło teren powodzi na krotko przed jej wystąpieniem

1580 – Katla
1612 – Katla
1625 – Katla
1660 – Katla
1721 – Katla
1755 – Katla
1802 – Grimsvötn
1918 – Katla
1934 – Grimsvötn
1983 – Grimsvötn
1996 -  Grimsvötn

Ta 100% zbieżność nie może być przypadkiem. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. To jest niemożliwe aby na przestrzeni 400 lat zawsze po tym jak wystąpiło zaćmienie słońca na Islandii następowała krotko po tym katastrofalna powódź glacjalna i zaraz potem wybuch wulkanu.
Oczywiście tak zwani naukowcy są za durni aby zauważyć te zbieżności. W ich horyzoncie myślowym zawężonym do jednego punktu który nazywają „naukowym punktem widzenia“ nie ma miejsca na takie zależności. W tym środowisku pełnym fanatyków, autystów, oszustów i zwykłych durni poznanie rzeczywistosci zastąpione zostało codziennymi rytuałami przysięgi wierności obowiązującej dogmie.
Obserwacje prawdziwej natury jest źródłem ciągłych pytań na które nie znamy tak naprawdę odpowiedzi, ale prawdziwa natura natury nie interesuje nauki. Zabarykadowani w swoich laboratoriach i zamknięci na dziesięć spustów ich matematycznych teorii ,naukowcy już dawno zapomnieli co to jest rzeczywistość. Nigdy od pokoleń żaden z nich nie ważył się wyjść z tych zatęchłych kazamatów ich durnowatych teorii i zaczerpnąć świeżego powietrza realnego życia.
Tak więc najprostsze zależności i najbanalniejsze korelacje przerastają o niebo ich intelektualne możliwości. Tylko tym mogę wytłumaczyć to że mimo że zbieżność miedzy powodziami glacjalnymi i zaćmieniami słonecznymi jest niepodważalna nauka robi tak jakby coś takiego nie istniało zamykając oczy na realia.

Z punktu widzenia mojej teorii zależność ta nie jest czymś zagadkowym ale jest naprawdę banalnie prosta.

Zaćmienie słońca oznacza że Ziemia, Księżyc i Słońce znajdują się w jednej linii. Każde z tych ciał niebieskich moduluje przestrzeń zmieniając częstotliwość jej oscylacji. Jednak na skutek tego specjalnego położenia oscylacje te ulegają zjawisku interferencji na skutek czego częstotliwość oscylacji przestrzeni a tym samym materii (materia jest tylko innym rodzajem przestrzeni) ulega zmianie. W tym momencie musimy zastanowić się jak taka zmiana wpływa na zjawisko oddziaływania przyspieszenia ziemskiego. Zjawisko „grawitacji“ wynika z koordynacji oscylacji podstawowych jednostek przestrzeni. Jeśli wakuole, jako jej jednostki, koordynują te oscylacje tak, że ekspansja następuje wtedy kiedy kierunek tej ekspansji wskazuje środek ciała materialnego, to oczywiście każda zmiana częstotliwości oscylacji musi doprowadzić do zaburzenia tego rytmu i ekspansja takiej wakuoli nastąpi albo za wcześnie albo za późno.
Jeśli wakuola taka jest częścią cząstki materii i materia ta znajduje się w trakcie przejścia fazowego, to zmiana tego kierunku ekspansji zostanie zamrożona w tej cząstce aż do momentu następnego przejścia. Oznacza to że w trakcie zaćmienia słonca tworzą się różne generacje wakuol których ekspansja jest minimalnie przesunięta względem centrum ciała materialnego. Pomiędzy tymi generacjami wakuol dochodzi do wzajemnego oddziaływania polegającego na destruktywnej i konstruktywnej interferencji. To z kolei prowadzi do rezonansu w kryształach i molekułach materii.

Tym samym molekuły te zaczynają oscylować z coraz większą amplitudą i oscylacje sieci krystalicznej staja się coraz bardziej chaotyczne. Taki chaotyczny przyrost oscylacji to nic innego jak wzrost temperatury. Ten postępujący wzrost temperatury obejmuje coraz większą objętość skal czy też lodu w lodowcu i strefa podgrzana oraz jej temperatura rośnie nieustannie a materia w tej strefie zbliża się stopniowo do granicy przy której następuje przejście z fazy stałej w ciekłą.
Najczęściej przejście to ma charakter bardzo gwałtowny i jest inicjowane kolejnym zaćmieniem słonecznym albo wybuchem na słońcu albo innego typu zaburzeniami Tła Grawitacyjnego np. w skutek koniunkcji planet.

Tak wiec wybuchy wulkanów i powodzie glacjalne różnią się od siebie tylko środowiskiem w którym zachodzą te zjawiska. Nie może wiec nikogo dziwić to że powodzie glacjalne poprzedzają późniejsze wybuchy wulkaniczne. Po prostu procesy te w lodzie lodowców przebiegają znacznie szybciej niż w skalach podłoża.

Podany przykład pokazuje też w jaki sposób należy podchodzić do poznania natury. Nie wystarczy gapienie się na porąbane formułki i toczenie chorych dywagacji o boskiej naturze wszechświata i jego matematycznej doskonałości. Trzeba otworzyć oczy i wyjść zobaczyć jak to jest właściwie naprawdę. Fizycy zachowują się jak ten chytry żyd w tym starym jak świat dowcipie, który zarzuca Bogu że nie daje mu wygrać miliona w totolotku. Na co ten odpowiada mu „zagraj w końcu, daj mi choć jedną szansę“.

1 komentarz:

Translate

Szukaj na tym blogu