Związek pomiędzy EmDrive i efektem Dżenibekowa a grawitacją.



Związek pomiędzy EmDrive i efektem Dżenibekowa a grawitacją.


Żyjemy w czasach w których niewiedza i ezoteryka uzyskały status nauki. Oczywiście ma to rożne nasilenie w zależności od dziedziny wiedzy, ale generalnie trąd kłamstwa i oszustwa zaraził już wszystkie jej dziedziny.

Czy za tę sytuację odpowiadają sami naukowcy jest trudne do sprawdzenia, jak by nie było, cała społeczność ludzka przesiąknięta jest dominacją zła nad dobrem i kłamstwa nad prawdą.

Co do polityki to już dawno straciliśmy złudzenia, ale co gorsza również w nauce sytuacja nie jest ani o jotę lepsza.
Również w niej od dziesięcioleci propaguje się ezoteryczne tezy i zwalcza próby przywrócenia prawdy jako kryterium oceny wartości teorii naukowych.
Doszło do sytuacji, że wszelkie przekręty w „nauce” są dozwolone pod warunkiem, że ratują obowiązujące status quo.
Nawet jeśli zaobserwuje się rzeczy które sprzeczne są z obowiązującymi „prawami” fizycznymi, to fizykom nie drgnie nawet powieka przy wygłaszaniu kłamstw na ten temat.
Jest to nie tyle problem z nauką co bardziej z jej przedstawicielami których kręgosłup moralny zdaje się być wymiękczony nadrzędnym celem robienia kariery w obowiązującym systemie.

Takie obserwacje z którymi fizycy nie potrafią sobie poradzić są bardzo częste i niektórym z nich poświęcone są moje artykuły.


Dzisiaj zatrzymamy się przy dwóch które tak na pierwszy rzut oka nie maja ze sobą nic wspólnego. W rzeczywistości jednak są tylko odzwierciedleniem tego samego zjawiska jakim jest grawitacja.

Pomimo tego, że grawitacja znana jest ludzkości od pradziejów, w końcu to ona jest dominującym zjawiskiem fizycznych na Ziemi, to jest ona jednocześnie tym z którego wyjaśnieniem fizyka ma największe problemy.
Po prostu tego czym jest grawitacja nikt dotychczas nie jest nam w stanie wyjaśnić.
Wprawdzie „fizycy” znaleźli oczywiście matematyczne formułki opisujące w przybliżeniu działanie grawitacji, ale nie są w stanie wyjaśnić nawet w przybliżeniu tego dlaczego one funkcjonują.

Bez tego jednak cała fizyka cierpi na brak podstaw do tego aby nazwać te dziedzinę działalności ludzkiej nauką i odpowiednio do tego jest ona przesiąknięta na wskroś ezoterycznymi koncepcjami.

Kiedy zaobserwowano zjawisko Efektu Dżenibekowa, szybko znalazły się matematyczne formułki dla jego opisu, ale nie zmieniło to nic w tym, że przyczyny tego zjawiska pozostały tajemnicze.

Również silnik EmDrive wydaje się łamać podstawowe zasady fizyki i drwić swoim działaniem z jej „prawd”.

Taka sytuacja nie może być jednak w „nauce” tolerowana, a więc „fizycy” próbują ten problem przeczekać w nadziei, że rozpowszechniane przez nich oszczerstwa zrobią na postronnych obserwatorach wrażenie.

Czy jest to jednak możliwe aby EmDrive miał coś wspólnego z grawitacją lub co gorsza z antygrawitacją?

Aby na to pytanie odpowiedzieć trzeba się krotko zaznajomić z moim modelem budowy materii oraz z konsekwencjami jakie z tego modelu wynikają.


Z pobieżnym opisem silnika EmDrive zapoznaliśmy się w poprzedniej mojej notce


Tym razem zastanowimy się nad tym, jakie w nim mogą zachodzić zjawiska.

Najważniejszym z nich jest to, że na skutek stożkowatego kształtu silnika, w jego obrębie dochodzi do interferencji mikrofal oraz do tworzenia się fal stojących, których częstotliwość rośnie w kierunki  zwężania się średnicy stożka.
Fale stojące oddziałują jednak z atomami materii z której zbudowany jest stożek (w tym przypadku z atomami miedzi) i powodują to, że oscylacje tych atomów ulegają też odpowiedniej modulacji. Konkretnie oznacza to, że atomy te oscylują tym szybciej czym mniejsza jest średnica stożka. Zwiększenie częstotliwości oznacza jednocześnie to, że generowana przez atom przestrzeń musi ulec również zmniejszeniu.


W praktyce jest to identyczne zjawisko z tym które występuje we wnętrzu Ziemi, wraz ze wzrostem głębokości na której znajduje się materia.

Jest to wskazówką tego, że efekt obserwowany w Em Drive musi mieć coś wspólnego z grawitacja.

Aby to udowodnić musimy się odwołać do innej obserwacji która od lat przyprawia fizyków o ból głowy (jeśli ją w ogóle posiadają).

A tym zjawiskiem jest Efekt Dżenibekowa. Opisem tego efektu zająłem się już tutaj.

Teraz chciałbym ten efekt dokładniej wyjaśnić.

W praktyce materia ziemska składa się z niezliczonej liczny wakuoli (czyli podstawowych jednostek przestrzeni) powiązanych ze sobą wzajemnymi oddziaływaniami i synchronizujących swoje oscylacje w najbardziej optymalny sposób.

Powoduje to to, że w praktyce, aby zrozumieć zachodzące na Ziemi zjawiska, możemy je zredukować do oddziaływań dwóch takich zasadniczych wakuoli powiązanych ze sobą we wspólnej przestrzeni. Tak jak to ma miejsce w moim modelu elektronu i protonu.

Każda z nich oscyluje wprawdzie osobno ale wzajemnie oddziałują one na siebie generując lub redukując przestrzeń we wspólnych obszarach. Powoduje to niesymetryczność generacji przestrzeni przez każdą z nich. Takie odstępstwa od symetrii generacji przestrzeni obserwowane są przez nas jako np. elektrony w atomie lub też spin cząstek elementarnych. Ponieważ w stałym układzie współrzędnych te asymetrie pojawiają się w coraz to w rożnym miejscu, dając wrażenie ruchu, to mówimy o tym zjawisku jako o spinie lub o obrocie elektronu wokół jadra atomowego.
Wprowadzenie Mechaniki Kwantowej nic w tym wyobrażeniu nie zmieniło ponieważ dalej elektron jest traktowany w atomie jako osobny byt fizyczny.
W rzeczywistości jest on tylko objawem pojawiania się i znikania ładunku elektrycznego w obrębie wspólnej przestrzeni atomowej.

Takie zachowanie atomu jest w danych warunkach i w ograniczonej jednostce czasu stale. Na skutek jednak obecności pola grawitacyjnego, na osi równoległej do zmiany wartości potencjału grawitacyjnego (zmiany częstotliwości oscylacji), dochodzi do niesymetrycznej generacji tej przestrzeni. Więcej przestrzeni będzie generowane w kierunku spadku częstotliwości niż w kierunku odwrotnym. Dana wakuola przyjmie więc jajowaty kształt. Z tego też powodu układ dwóch związanych ze sobą wakuoli zatraci wspólny środek symetrii i pojawią się w nim różne środki symetrii.

System dąży jednak do przyjęcia takiej pozycji w której ten środek, dla obu związanych ze sobą wakuoli, będzie wspólny. Czyli dąży do tego aby zmniejszyć generacje przestrzeni w kierunku spadku potencjału a zwiększyć w kierunku przeciwnym. Najprostszym tego sposobem jest zamiana tych miejsc. Tak więc układ ten dokonuje takiego samego manewru jaki w makroskali widzimy w postaci Efektu Dżenibekowa.

Nasz układ dwóch wakuoli dokonuje po prostu fikołka.

Jeśli wyobrazimy sobie to, że w tym samym momencie niezliczone takie układy wakuoli podejmują jednocześnie taką zamianę pozycji, to możemy zrozumieć to, że musi się w tym momencie pojawić siła skierowana w kierunku zwiększającego się potencjału wzrostu częstotliwości oscylacji wakuoli. Tę siłę nazywamy po prostu grawitacją.
Grawitacja nie jest więc jakimś elementarnym zjawiskiem fizycznym, co raczej efektem wtórnym, artefaktem tego, że istnieje potencjał zmiany częstotliwości oscylacji materii.

Dla przyrody jest oczywiście obojętne to jakie są przyczyny takiej zmiany i grawitacja pojawia się zawsze tam, gdzie taki potencjał wystąpi. Oczywiście nie zawsze rozpoznajemy to, że zjawisko to bazuje na tych samych przyczynach co grawitacja i chętnie wierzymy w to, że mamy tu do czynienia z rożnymi „silami” przyrody. W praktyce jest to jednak obojętne czy zmiana potencjału związana jest z nagromadzeniem materii w formie masy grawitacyjnej, czy też z magnetyzmem czy, tak jak w przypadku EmDrive, ze zmianą częstotliwości oscylacji stojących  mikrofal.

Również w obrębie silnika EmDrive mamy do czynienia z takim potencjałem, co powoduje że część par wakuoli w obrębie miedzianego płaszcza silnika dokonuje fikołka, nie w kierunku zmiany potencjału grawitacji ziemskiej, ale w kierunku zmiany potencjału częstotliwości oscylacji fal.

Wbrew temu co sugerują nam rysunek z poprzedniej notki, ciąg tego silnika nie jest skierowany tak jak widzimy to na rysunku.
Płaszcz silnika zachowuje się tak jak wycinek masy grawitacyjnej i poszczególne atomy materii jego płaszcza są przyspieszane w kierunku malejącej jego średnicy.
Mamy więc tu do czynienia z przypadkiem wytwarzania siły skierowanej przeciwnie do kierunku działania grawitacji na Ziemi a więc z antygrawitacją.

Tak więc widzimy, że natura posługuje się w gruncie rzeczy tylko jednym mechanizmem dla uzyskania zjawiska „siły” w tym również „siły grawitacji”. Pokazuje nam to też, że grawitacja nie ma w sobie nic tajemniczego i że istnieją techniczne i teoretyczne możliwości budowy urządzeń, które w przyszłości pozwolą ludzkości na wyzwolenie się od jej przemożnego wpływu.

Czy trzęsienie ziemi we Włoszech można było przewidzieć?



Czy trzęsienie ziemi we Włoszech można było przewidzieć?


Trzęsienie ziemi jest zjawiskiem które ujawnia w tragiczny sposób bezradność współczesnej nauki wobec tajemnic natury.
Po raz kolejny okazało się ze miliardy które inwestują społeczeństwa w działalność tak zwanych naukowców zamiast prowadzić do mierzalnego przyrostu naszej wiedzy, prowadzą tylko do powiększania grupy cwaniaków pasożytujących na koszt zbałamuconych codzienną propagandą ludzi.
Zamiast powiększania liczebności i jakości naszych „elit” obserwujemy od lat ich postępującą degenerację. Jak zwykle szczyty idiotyzmu osiągają ci co uważają się za „śmietankę” naukowej elity, czyli fizycy.


Oczywiście nie jest to wyjątek a jedynie symptomatyczny przykład frustracji jaka panuje w środowiskach „naukowych” wynikającej z tego, że tak naprawdę od 50 lat w nauce, sensu stricto, panuje kompletny zastój lub nawet regres.

CERN jest swoistym symbolem tego, jak nauka zapędziła się w ślepy zaułek absurdalnych teorii niezgodnych ani ze zdrowym rozsądkiem ani z obserwacjami rzeczywistych zjawisk.

Każdy musi to dostrzegać lub przynajmniej podświadomie odczuwać, że istnieje nieodwołalna potrzebna gruntownych zmian w naszym widzeniu otaczającej nas rzeczywistości i to jest zapewne przyczyną tej frustracji w CERN oraz zwrotu tych młodych ludzi w kierunku zła.

Również wśród geologów i geofizyków mamy do czynienia z sytuacją bez wyjścia. Pomimo dziesiątków lat szczegółowych badań i roztrwonionych miliardów, zjawiska geofizyczne stanowią dla nich nieodgadniętą tajemnicę i raz po raz „złamanie szóstej pieczęci” wprawia ich w osłupienie.

Od lat pokazuję możliwość podjęcia nowej drogi w fizyce i nauce. Propozycje moje mają radykalny charakter i nie ograniczają się tylko do kosmetycznych zmian, ale sięgają sedna sprawy, czyli żądają radykalnej zmiany w naszym spojrzeniu na budowę materii i wszechświata.

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-pierwsza.html

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-druga-zacznijmy.html

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-trzecia-co-to.html

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/07/budowa-atomu.html

To nowe spojrzenie pozwala również przełamać zastój w naszym rozumieniu zjawisk geofizycznych, w tym oczywiście i trzęsień ziemi.

W wielu artykułach przedstawiłem dowody potwierdzające jednoznacznie i nieodwołalnie prawidłowość moich założeń. Niestety bez żadnego odzewu ze strony decydentów odpowiedzialnych za rozliczanie „naukowców” z trwonionych przez nich środków.

Tragedia we Włoszech po raz kolejny udowodniła prawidłowość moich tez.
Za śmierć tych ludzi winę ponoszą „naukowcy”.

Możliwe że szansa zapobieżenia tej tragedii była niewielka ale od momentu ogłoszenia moich teorii minęły bezproduktywnie już całe lata w których to można było poczynić olbrzymie postępy w prognozowaniu trzęsień ziemi. Te lata są stracone, ponieważ środowiska naukowe bronią się wszystkimi metodami przed koniecznością zmian.

Na czym polega zjawisko trzęsienia ziemi wyjaśniłem np. w tych artykułach.
 



Trzęsienie we Włoszech wpisuje się w ten schemat wprost idealnie.

Czas jego zajścia koresponduje precyzyjnie z gwałtownym wzrostem strumienia promieniowania kosmicznego trafiającego ziemskie pole magnetyczne.


Na załączonej grafice widzimy że dokładnie przed trzęsieniem Ziemi we Włoszech


indeks ten osiągną swoje maksimum.


Spowodowało to wibracje pola Tła Grawitacyjnego na Ziemi i w przypadku Włoch doprowadziło do interferencji oscylacji atomów materii w rejonie ogniska tego trzęsienia, a w rezultacie do gwałtownych zmian przyspieszenia ziemskiego na tym terenie. Efektem były ruchy skorupy ziemskiej i trzęsienie ziemi.

Czy to trzęsienie ziemi można było przewidzieć?

Z cala pewnością tak, ale warunkiem tego było wcześniejsze podjecie poszukiwań metod bazujących na podanym przeze mnie mechanizmie ich powstania.

Czy Polacy są przodkami Żydów? Jarowit czy JHWH



Czy Polacy są przodkami Żydów? Jarowit czy JHWH

Stworzenie państwa narodowego przez Mojżesza (Miszę, Mieszka) ze zbieraniny egipskich uchodźców na bazie religijnej wspólnoty i wyznaczenie roli przywódcy jako pośrednika między Bogiem a narodem, było ideologiczną rewolucją. W rzeczywistości nie było to jednak wcale tak nową ideą.
Mojżesz czerpał tu pełną garścią ze słowiańskich tradycji i wszczepił na semicki grunt podobny system społeczny i religijny jaki panował na ówczesnej Słowiańszczyźnie.


Oparcie się na nowej religii było koniecznością wobec silnych tendencji odśrodkowych wynikłych z zachłyśnięcia się uchodźców odzyskaną wolnością i ich pragnieniem powrotu do wiary ojców.
Na dłuższą metę musiałoby to doprowadzić do ich osłabienia wskutek podziałów i w efekcie do klęski.
Temu starał się zapobiec mniej lub bardziej skutecznie Mojżesz.
Te jego wysiłki tylko po części trzeba uznać za udane. Już wkrótce po wyjściu z Egiptu doszło do buntu wśród tych Słowian którzy utożsamiali się z plemieniem Łabian (Sorbów).


Z podpuszczenia Aarona Łabianie postanowili wrócić do wiary przodków.


A najważniejszym bóstwem Łabian był tur i tego właśnie „Tura” postanowili czcić Łabianie wykonując jego statuę, z zebranego wśród uchodźców złota.

O zdarzeniu tym opowiada Księga Wyjścia:



Bunt Łabian zmusił Mojżesza do zastanowienia się nad dalszymi planami dotyczącymi losu popierających jego przywództwo zwolenników.
Jego odpowiedz na te wydarzenia była dwutorowa. Z jednej strony wystąpił on z wizją nowej religii wspólnej dla wszystkich uchodźców, niezależnie od ich pochodzenia i wiary. Z drugiej strony posłużył się brutalną represją dla zdławienia wszelkiego oporu konkurentów do władzy i zwolenników separatyzmu.

Wierne mu oddziały Lechitów (Lewitów) wyrżnęły w pień wszystkich mężczyzn z plemienia Łabian służących dotychczas w jego przybocznej drużynie.
Co ciekawe to wydarzenie uzyskało, na skutek badań genetycznych, niespodziewane potwierdzenie.
Naukowcy prowadząc badania genetyczne szukają w „genach” określonych wskazówek na obecność określonej cechy. Czasami jednak brak jakiejś konkretnej cechy jest o wiele ważniejszy dla poznania naszej przeszłości. I tak jest np. jeśli chodzi o badania haplotypu Lewitów.
Wśród potomków Lewitów znaleziono w większości haplogrupę R1a1, a więc tę którą odziedziczyli po Polakach.


W mniejszej ilości występują u nich również i inne haplogrupy. Znalazły się one wśród tej grupy ludności żydowskiej zapewne na skutek włączenia w obręb drużyny przybocznej Mojżesza również innych mężczyzn zaprawionych w boju, z innych grup plemiennych, nie należących do Słowian.
Z jednym wyjątkiem. Wśród potomków Lewitów nie znaleziono ani jednego przedstawiciela posiadającego haplogrupę I1 i I2.


Ten brak jest bardzo trudny do wytłumaczenia ponieważ te właśnie haplogrupy należą do najczęstszych u południowych Słowian, a w związku z tym, powinny one równie często występować jak inne egzotyczne haplogrupy u Lewitów.
Tymczasem realia są jednoznaczne i pokazują, że tej haplogrupy nie ma.

Jeśli zwrócimy na to uwagę, że do dzisiaj, wśród potomków Słowian zwanych Niemcami,


haplogrupy I1 i I2 występują relatywnie często, to historia wymordowania wszystkich mężczyzn należących do wyznawców „Tura” nabiera tu całkiem innego prawdopodobieństwa. Mordując Łabian Mojżesz zamordował również tych co byli nosicielami haplogrup I1 i I2.

Wysoce problematyczna jest przy tym rola Aarona. Wprawdzie Biblia twierdzi, że Aaron i Mojżesz byli braćmi ale badania genetyczne Lewitów i Kohenow przeczą temu jednoznacznie. Dodatkową wskazówką jest to, że Mojżesz nie znał najprawdopodobniej języka egipskiego (możliwe że mówił tylko po słowiańsku) i w pertraktacjach z faraonem za tłumacza służył mu Semita Aaron.
Ta bliska współpraca nie powstrzymała go jednak przed knuciem spisku przeciw Mojżeszowi.

Czyżby Semici już w tak wczesnym okresie historii Żydów zaczęli wykorzystywać niesnaski wśród Słowian dla osiągnięcia korzyści kosztem ich słowiańskich współwyznawców?

W tym miejscu ciśnie się więc pytanie o rolę jaką przypisać trzeba „siostrze” Mojżesza - Mirjam.

Również i w tym przypadku stawiam tezę że i Mirjam jest uosobieniem kolejnej wielkiej grupy plemiennej w obrębie uchodźców.

Moim zdaniem Mirjam była przywódczynią innego słowiańskiego plemienia z terenów Polski.

Na początek wydaje się to nieprawdopodobne ale po zastanowieniu okazuje się, że w historii Polski istnieją ku temu znaczące precedensy.

Najważniejszym jest osoba „Wandy” która przewodziła plemionom Wawelan sprawując władzę nad Polakami po śmierci Kraka.


W legendzie tej widzimy reminiscencje po obecnym, przynajmniej wśród niektórych plemion słowiańskich, matriarchacie lub też tego, że przy dziedziczeniu wśród Słowian zarówno synowie jak i córki władcy mieli takie same prawa do objęcia tronu.

Co ciekawe, również imię Wanda jest tego najlepszym przykładem.


jeśli chodzi o źródłosłów tego imienia to oczywiście panuje tu powszechne zagmatwanie i propagandowa indoktrynacja, której celem jest ukrycie prawdziwego znaczenia tego imienia.

Jego źródła są tak naprawdę dla wszystkich łatwo widoczne i nawet w tym tekście słowo to zostało użyte już wielokrotnie. Imię Wanda oznaczało w przeszłości „wodza, przywódczynię”. Jest ono bezpośrednio związane z takimi słowami jak „Węda” i „Wędzidło” z których to wywodzi!!! się słowo „wodze” czyli powróz służący do kierowania koniem. To właśnie to określenie zapożyczyli Słowianie dla określenia swoich „wodzów” (władców).

Co ciekawe to słowiańskie słowo istnieje do dzisiaj również w języku niemieckim, w którym pozostało po jego wyewoluowaniu z języka słowiańskiego.
Słowo to występuje tam jako „wenden” a więc zakręcać, zmieniać kierunek.
W gruncie rzeczy wywodzi się ono z tej samej grupy znaczeniowej co w polskim „wodzic”, „dowodzic”.

Jeśli setki lat później, w czasach „Wandy”, w Polsce funkcję władcy mogły pełnić kobiety, to nic nie stoi na przeszkodzie ku temu, aby taką funkcję pełniła również Mirjam wśród uchodźców z plemion Krakusów i Dunajczan.


O tej właśnie roli świadczy również to, że bunty przeciwko władzy Mojżesza nie skończyły się w momencie pacyfikacji Łabian, i kolejny bunt wybuchł wśród zwolenników Mirjam.
Również ona podjęła próbę powrotu do wiary własnych przodków.
Wśród Polaków z terenów centralnych i Małopolski wierzenia religijne były już bardziej abstrakcyjne niż dość archaiczna wiara w „Tura” wśród Łabian czy „Niedźwiedzia” wśród Ślężan.

Wśród mieszkańców Małopolski i Polski centralnej dominowała wiara w Peruna, Boga nieba i piorunów stojącego na szczycie władzy panteonu słowiańskich bóstw. Wiele wskazuje na to, że Perun był bogiem, który już w tamtych czasach występował jako Bóg jedyny i wszechwładny, reprezentował więc już wczesne stadium monoteizmu.


Mojżesz nie stworzył więc nowej religii w oderwaniu od wcześniejszych słowiańskich korzeni, ale zaadoptował wiarę w Peruna do nowych okoliczności związanych z tworzeniem nowego narodu i państwa żydowskiego.

Co ciekawe istnieje cały szereg wskazówek łączących kult Peruna z kultem Boga JHWH.

Należą do nich np. pewne podobieństwa innego określenia Peruna w formie Jarowit lub Jaryło z imieniem Boga Jahwe oraz to, że w obu przypadkach zabronione było wiernym używanie prawdziwego imienia czczonego przez nich Boga.
Stąd, zarówno w przypadku Peruna jak i JHWH, używane były określenia zastępcze. Do dzisiaj nie jest pewne to, czy Jahwe jest istotnie imieniem Boga Żydów i Chrześcijan.

Imię Jarowit pochodzi od wyrazu „jaru” (mocny, silny). Litera „R” i „H” są w alfabecie hebrajskim bardzo do siebie podobne i łatwe do pomylenia w trakcie przepisywania tekstu i to szczególnie w czasach w których zasady pisowni hebrajskiej dopiero się kształtowały. To zapewne było przyczyną tego, że Żydzi czasów późniejszych zaczęli czytać „Jaru” jako „Jahu” z którego powstało z kolei „Jahve”

Znacznie wymowniejsza jest jednak w tym przypadku symbolika jaka towarzyszy kultowi religijnemu wśród Żydów.

Najważniejszą rolę spełniała w tym względzie Arka Przymierza oraz Menora, czyli siedmioramienny świecznik który stał przed Arką w Przybytku Mojżeszowym.

I znowu w tym przypadku potykamy się o określenie którego słowiańska forma musi wprawić nas w osłupienie.

Przybytek Mojżeszowy nazywany jest po hebrajsku słowem „Miszkan”.  To słowo jest zbitką imienia Mojżesza po słowiańsku „Misza” oraz słowa „Stan” pochodzącego od „stać” a oznaczające miejsce postoju, wypoczynku. Czyli Miszkan oznaczalo miejsce postoju Miszy (Mojżesza).
Ciekawe że do dzisiaj to słowo jest obecne w języku polskim w formie „Mieszkanie”.

Jak wygląda Menora wie chyba każdy, ale dla przypomnienia spójrzmy na to zdjęcie.


Menora spełniała w kulcie Boga JHWH bardzo ważną role, na tyle ważną, że Bóg nakazał Mojżeszowi wykonanie tego świecznika podłóg ściśle zdefiniowanej instrukcji. Opis tej instrukcji znajduje się w Księdze Wyjścia.


jeśli dokładnie przeanalizujemy tekst instrukcji to ten kształt menory jaki przyjęli Żydzi nie jest jedynym możliwym. W instrukcji nie ma mowy o tym aby ramiona świecznika znajdowały się w jednej płaszczyźnie.
Takie rozumienie tej instrukcji jest typowe dla infantylnego widzenia rzeczywistości z typowym wizualnym trikiem dla przedstawienia przez dzieci trójwymiarowych elementów na dwuwymiarowym rysunku.

Dla dzieci ważniejsze niż rzeczywiste oddanie widzianego obrazu jest jego funkcja i dlatego drzewo narysowane przez dziecko będzie miało konary umiejscowione wokół pnia tak jak ramiona świecznika Menory.
Tymczasem rzeczywistość jest inna, trójwymiarowa, i o takiej rzeczywistości mówi nam instrukcja Boga.

W rzeczywistości ramiona świecznika widziane od góry miały być umiejscowione w rogach sześciokąta foremnego. Coś na kształt tego rysunku.


Tak więc wygląda na to, ze przyjęty przez Żydów kształt Menory nie jest identyczny z intencją Boga przekazaną im w Księdze Wyjścia.

Jeśli teraz porównamy to z symboliką słowiańskiego Boga Peruna


to zauważymy identyczność tych symboli. Menora miała więc symbolizować drzewo, tak jak dąb jest symbolem Boga Peruna.
Co więcej również symbol „Gwiazdy Dawida” nawiązuje bezpośrednio do słowiańskiej symboliki Peruna i jest graficznym przybliżeniem prawdziwego wizerunku Menory.


O Arce Przymierza i dalszych niesamowitych związkach pierwszych Żydów z Polakami w następnym odcinku.

Cdn.

Translate

Szukaj na tym blogu